poniedziałek, 9 grudnia 2013

Hej! Nareszcie wróciłam. Nie wiem za ile wróci Julie, ale miejmy nadzieję, że za nie długo.
Dzisiaj niestety nie napiszę rozdziału. Postanowiłam, że usunę 4, napiszę go od nowa i napiszę 5!
Ale to wszystko dopiero jutro.
Ciao!


                                                                                                                Alice Verdas :)

piątek, 15 listopada 2013

Hej! Bardzo przepraszam, że ja i Julie tak dawno nie pisałyśmy ale obydwie dostałyśmy szlaban i nie możemy używać komputera. Niestety ja będę mogła pisać dopiero za TRZY TYGODNIE! Nie wiem za ile Julie, ale kiedy kara minie obiecuję, że napiszę kolejny rozdział. Dziś skorzystałam z okazji, że moja mama poszła po moją siostrę i mogłam napisać tą informację.
Przy okazji dziękujemy za ponad 500 wyświetleń i za komentarze od anonima!One bardzo nas motywują!
Ode mnie tyle!
Dobranoc!


                                                                                                                             
                                                                                                                   Alice Verdas :)

poniedziałek, 11 listopada 2013

Ostatnia część opowiadania o Jackie i Esmeraldzie (cz.3)!

     Ranek
     Violetta:


     Ktoś potrząsnął mnie za ramiona. León... To sen, nic nie widzę. Otwieram oczy, światło i biały sufit rażą mnie od razu. 
-Violuś, wszystko gra?- to León, León. Ała. Moja głowa, razi...- Violetta w porządku?
Leóś, jaką ty masz śliczną koronę. A gdzie jezioro? Jakie i Esme... Tata!
Podniosłam się na łóżku i patrzyłam, nie nie tata, Matias. Co on tu robi? Boże co się dzieję?!
     Przetarłam oczy. Nie, wszystko jak wczoraj, park, Esmeralda, Jackie, samochód i Angie. Ale co? Mam związane ręce i nogi. Co tu się dzieję? Podniosłam się do szyby. Tam stała Angie. Rozmawiały we trzy. I Jade. 
     Matias podszedł do Angie i związał jej ręce, zaprowadził do innego samochodu. Do tego weszły Jackie i Esmeralda. Zamknęłam oczy.
- Czy ta smarkula śpi?- zapytała Esmeralda, a Jackie odpowiedziała:
-Śpi. W porządku. Pieniądze już mamy. Teraz tylko musimy pozbyć się Violetty i Angie, a sprawa będzie z głowy- roześmiała się fałszywie- Esmeraldo, skręcaj tam.
Otworzyłam lekko oczy. Las, ciemno. Przeraziłam się. Obok nas zaparkował Matias. Zobaczyłam Angie. Miała związane usta.  Pokiwała na mnie i wtem obejrzałam się, właśnie mi się przyglądały te dwie   kobiety. Jackie z czymś w ręku. Nie mogłam zobaczyć co to. Usłyszałam tylko pisk Angie.

     Angie:

     Jade i Matias uwięzili mnie, ale i Violettę. Jackie jej coś zrobiła, ale i ja oberwałam. Straciłam na chwilę przytomność. Obudziłam się w szpitalu, na łóżku obok leżała Violetta. Doskoczyłam do niej, spała. Dzięki Bogu, że nic jej się nie stało, chyba. Skierowałam się do drzwi i zakręcił mi się w głowie. Nacisnęłam klamkę, a zaraz potem spadłam prosto w ramiona Germana. Nie wiem co się stało z nami, ze spiskowcami, gdzie uciekli? Muszę wszystko powiedzieć Germanowi, ale nic nie mogę wymówić. Trudno. 

      Esmeralda:

     Angie ma wylecieć za dwa dni. W końcu pozbyłyśmy się tego babsztyla. Teraz mam już drogę wolną do Germana, Jackie ma pieniądze, a Matias i Jade, oni mają.... Oni w sumie nic nie mają. Satysfakcję, że nasz plan pójdzie teraz jak po maśle. Tak, bo Angie już powiedziała Germanowi, że ja za tym stoję. Dobrze, ze on jej nie uwierzy. Violetta, Ona może wszystko zepsuć, ale miała wstrząśnięcie mózgu, więc chyba można uznać, że bredzi. 

      Dwa dni później
     Angie:

     German i Violetta byli właśnie w pokoju dziewczyny, gdy weszłam do nich. Głowa mnie strasznie bolała. Violę chyba też, bo leżała tylko na poduszkach i nic  nie mówiła. German czuwał przy niej
-German, możemy chwilę porozmawiać?- spytałam, ale nie zwrócił na mnie uwagi- German?!
Wstał i wyszedł z pokoju. Poszłam za nim. 
- Bo ja wyjeżdżam. Na zawsze. Już dość skomplikowałam życie tobie i Violettcie. Nie powinnam się tu w ogóle pojawić. To był błąd. Ale teraz obiecuję, że już nigdy mnie nie zobaczycie.!
- Angie...- zapytał German, ale wyszłam. Zaczął za mną iść, gdy Esmeralda stanęła mu na drodze. 
- Czy coś się stało?- spytała. Długo patrzył za mną
- Nie, nie. Wszystko w porządku- westchnął i powrócił do Violetty. 

******

     A więc sprawy mają się tak. Muszę wyjechać z Ameryki Południowej. Esmeralda i Jackie powiedziały, że jeśli tego nie zrobię, nie uwolnią Violetty, albo co gorsze, zrobią jej krzywdę. Pierwsze zażądały pieniędzy, jakieś tysiące. Zostałam bez grosza. Muszę wyjechać. Robię to wszystko dal Violetty, ale nie wiem czy słusznie. Może powinnam zostać i nie słuchać tych okropnych kobiet. A jednak uległam. 
*
Siedziałam już na siedzeniu samolotu, gdy do środka wpadła Violetta:
- Angeles wysiadaj!- krzyczała. Ale nie robiłam tego, nie mogłam- Angie...- prosiła- Potrzebuję cię. Angie, Angie proszę.
Nie byłam wstanie nic powiedzieć co miałam zrobić. Wygadać wszystko? Cały ich plan? 
W dzieciństwie były przyjaciółkami, ja byłam sama. Nie chciały się ze mną kolegować, a ja nalegałam. W liceum one zostały same, a ja dołączyłam do paczki, wtedy wydawała się świetna. Dokuczaliśmy im i drwiliśmy z przyjaciółek. Pewnego razu cała paczka popadła w nałogi itd. Zostałam sama. Nie chciałam być taka jak oni. Sytuacja powtórzyła się, one mi zaczęły dogryzać. To była tylko i wyłącznie moja wina. Lata się nie widziałyśmy. Myślałam, że zakończymy nasz spór, ale zdziwiłam się. Tera groziły mi śmiercią jeśli nie zrobię tego co chcą, ale czy ja muszę im ulec?!
Podbiegłam do Violetty i chwyciłam ją za rękę. Wzięłam walizkę i wyszłyśmy z samolotu. W budynku czekali na mnie German, Jade, Matias, Jackie i Esmeralda. 
- Wiem dlaczego uciekasz!- zaczął krzyczeć na mnie German
-To jakiś podstęp, tak Violu?- zwróciłam się do siostzrenicy, ale nie popatrzyła na mnie.
-Porwałaś Violettę tylko po to, żeby wyłudzić ode mnie pieniądze. Gdyby nie Esmeralda i Jackie Viola by zginęła
Co? Czy ja dobrze słyszę zwalili wszystko na mnie!
- German, ja...
Nagle podszedł do mnie policjant i chwycił za ramię:
-Angeles Saramego? Jest pani aresztowana.....


                                                                              ******
I nie wyszło jak miało być, krótkie...
Nie podoba mi się. Nwm, jak chcecie mogę napisać czwartą częśc, ale nie jestem pewna.
Na razie tyle i dzięki Anonimowi i Nikolettcie! 
Masz wielki talent....!

                        Mrr....Całuski Julie Walter *)

niedziela, 10 listopada 2013

Cześć!!!

  Dzięki, dzięki za 400 wyświetleń! Nie wiem tylko czy blog się podoba, bo jak nie, to... wiecie!
I nasz kochany anonim... Dankee!

Jeszcze jedna sprawa:
-zapraszam na mojego samodzielnego bloga
Proszę wejdźcie

druga sprawa:
- cobyście jeszcze chcieli na tym blogu, odpowiedzi w komentarzach.
Nie wiem, jakieś konkursy, quizy, zagadki, notki... 

   A teraz jeszcze trochę zdjęć

Julie Walter*)







O, mój Rugguś, też tak chcę!!!!!

sobota, 9 listopada 2013

Opowiastka o Jackie i Esmeraldzie! Cz. 2

Następny dzień
       Violetta:

       Obudziłam się, ubrałam i zeszłam na dół, tam zjadłam śniadanie.Następnie wróciłam do mojego pokoju, aby kontynuować piosenkę, którą zadał mi Pablo. Nic sensownego nie przychodziło mi do głowy, więc postanowiłam dać sobie spokój. Otworzyłam pamiętnik i zaczęłam pisać oraz malować. Nagle rozległ się dźwięk mojego telefonu.
- Violetto!- usłyszałam głos- To ja, Esmeralda. Y, bo ten...! Wiesz..?!
- Esmeraldo, coś się stało?- zapytałam wystraszona
-Widzisz, nie chcę cię martwić....
- No mów!- krzyknęłam rozzłoszczona.
- Czy mogłabyś przyjść do parku koło Studia?- wyrzuciła histerycznie
-Spoko, zaraz będę!
Zaczęłam w pośpiechu się ubierać. Wyszłam jak najszybciej tylko umiałam i zaczęłam biec. Po chwili byłam już wyczerpana. Nagle koło mnie stanął jakiś samochód, miał przyciemniane szyby, a muzyka grała tak głośno,że hip- hop było słychać z daleka. Przestraszyłam się i to bardzo. Nagle jedna z szyb się uchyliła:
- Cześć piękna
- Diego?!- pisnęłam pod nosem
-Wsiadaj- powiedział, otworzył mi drzwi i puścił do mnie oczko.
Chwilę myślałam, ale byłam za bardzo zmęczona, by mu odmawiać, wsiadłam na miejsce obok chłopaka.
      Diego nie jechał sam. Na tylnych siedzeniach siedziało jakichś dwóch dresów. Właśnie takich się najbardziej bałam. Podrywali mnie i dogadywali. Wystraszona nie na żarty rzuciłam:
- Tutaj!- chcąc jak najszybciej stąd uciec. Z tej części parku do Studia było już niedaleko, ruszyłam szybko.
     Kiedy nareszcie dotarłam na miejsce zobaczyłam Esmeraldę, stojącą przy drodze. Szybko do niej podbiegłam, rozpromieniła się:
- Violetto!- powiedziała cicho- Mam dla ciebie niespodziankę. Zakryła mi oczy chustką. Chwilę tak stałyśmy, a później usłyszałam jak jakiś samochód koło nas staje. Przestraszyłam się, sądząc, że to znowu Diego, ale przecież Esmeralda by mi tego nie zrobiła.
Ostrożnie i delikatnie pomogła mi wsiąść, a później szybko ruszyliśmy z miejsca.

     Angie:

     Przyszłam do Studia jak zwykle spóźniona. Pierwsze zajęcia miałam z klasą Violetty, ale jej nigdzie nie było. Zaczęłam się o nią martwić. Pierwsze zadzwoniłam do Olgi, upewnić się, że nie ma jej w domu. Potem do niej, nie odbierała. Pytałam wszystkich znajomych, od wczoraj nikt jej nie widział. Pocieszyłam się myślą, że przynajmniej German nic nie wie. Wyszłam szybko ze Studia prosząc jeszcze Angie, żeby powiedziała Pablo, że wychodzę. Mężczyzna był jakiś dziwny wobec mnie.

     Esmeralda:

     Teraz już wszystko się uda. Violettę mamy w garści. Na pewno w domu wszyscy się o nią martwią, w szczególności Angie. A tak w ogóle gdzie Jackie? Czekamy tu na nią około dziesięciu minut, a jej nie ma. Musi się tu pojawić. Wszystko zależy od nas

     Jackie:
 
     Mam nadzieję, że Esmeralda ma już Violettę. Zaraz dotrę do parku i wszystko będzie jasne. Potem jeszcze kilka innych spraw i skończy się to wszystko. Och, już nie mogę się doczekać miny "najlepszej cioci świata". Haha, ale jestem szczęśliwa.








     Violetta:

     Wciąż myślę o tej niespodziance. Mam nadzieję, że Esmeralda miło mnie zaskoczy. Uwielbiam przecież niespodzianki. Ale dziwne jest to, że wzięła mnie w godzinach szkoły. A może myślała, że zdąży przed lekcjami. No, ale trudno. Ciekawe czy Angie się o mnie martwi... Ostatnio nasze relacje bardzo się zepsuły, a szkoda..!
     Tak w ogóle to nie wiem czy tata dalej jest tak blisko Angie. Ostatnio widziałam jak pocałował w policzek Esmeraldę, lubię ją, ale chyba z Angie tata by lepiej wyglądał. Nie, chyba jednak nie. Esmeralda ma na niego taki dobry wpływ.
Nagle otworzyły się drzwi i ktoś wsiadł do samochodu.Rozmawiała z Esmeraldą, bo to była dziewczyna. Po chwili rozpoznałam głos Jackie.

 ******

    Zasnęłam, nawet nie wiem kiedy. Obudziłam się, gdy Słońce chyliło się ku zachodowi. Kiedy otworzyłam oczy ujrzałam piękny widok. Na tafli morza odbijały się promienie słoneczne. Wiatr poruszał delikatnie liścmi brzóz rosnących w tym pięknym parku. parę z nich spadło na koc, na którym leżałam. Nagle zobaczyłam Esmeraldę rozmawiającą przez telefon. Zamknęłam oczy udając, że śpię, ona mówiła:
- Matias, wszystko załatwione. Teraz tylko trzeba zawiadomić Angie, sprawić żeby wpłaciła odpowiednią sumę i, tak jak chciała Jackie...- zamilkła- Dokładnie tak jak powiedziałeś. No, dobra kończę! Pa pa.
-Jackie!- krzyknęła-Chodź tu na chwilę. Co z nią zrobimy?
-Niech śpi w aucie. Potem, jak przyjedzie Angie zabierze da nam kasę, zrobimy małą akcję, tak, że trafi do szpitala skąd German ją zabierze. I gotowe, a o nas nikt się nie dowie!- powiedziała z satysfakcją w głosie Jackie.
     Leżałam na tylnym siedzeniu samochodu i nie mogłam zasnąć. Myślałam o tej dziwnej rozmowie Esmeraldy i Jackie. Chora sytuacja, i jeszcze nikt mnie nie ratuję. Szkoda, że Angie jest w domu, tata zrobi jej awanturę i zaraz wezwie policję. Od razu ,i lepiej. Na pewno mnie już szukają.
Po chwili usłyszałam jak Jackie rozmawia z Angie prze telefon
-Tak, Angeles. Taka jest suma i pamiętaj do tego jeszcze... -cisza, Angie mówi- Wspaniale, że wiesz. No to tyle. A i wiemy gdzie jest Violetta. Przyjedź, szybko, ale jutro. Wtedy opowiem ci dokładnie gdzie jest i co się z nią dzieję.
Nie zrozumiałam tej rozmowy i bardzo się bałam. Szczególnie tego, że wiem co one mi chcą zrobić, a Angie nie może mnie uratować. Ja nie chcę tu być. Chcę do domu, do taty, do Angie, Leóna, nie do szpitala...!
Później zasnęłam....
******

Oto część II mojego opowiadania. Jeszcze czeka jedna część. Mam nadzieję, że się podoba. Błagam skomentujcie. Bo to dla was piszemy i wy sprawicie, że mamy motywację. Wystarczy sama liczba wejść- 347- ale komentarze to tak ogromna radość. Naprawdę!!!

                                                                                                   Julie Walter*)




I jeszcze taka ładna Angie... ♥


piątek, 8 listopada 2013

Opowiastka o Jackie i Esmeraldzie! Cz.1.

          
                                                                             

      Jackie:

Wpadłam do pokoju nauczycielskiego niczym burza. Te zajęcia z Gregorio to istne piekło, mam już tego dość. Jednak zaraz cofnęło mnie za drzwi. Angie i Pablo całowali się! Już miałam krzyknąć ze złości, ale zdałam sobie sprawę z beznadziejności sytuacji. Zerwałam z Pablo, ja sama, bo przeszkadzała mi jego przyjaźń z to kobietą. Teraz wiem, że to moja wina, a uczucie pomiędzy tymi dwojga to nie tylko przyjaźń.
- Jackie wróć!- krzyknął do mnie Pablo, gdy już zamierzałam odejść z tamtego miejsca.- Dlaczego nie przyszłaś dziś na godzinę ósmą jak cię prosiłem? Czy widzisz, że jest 10:00, a ty dopiero zaczęłaś lekcję?!- krzyczał na mnie. Teraz byłam naprawdę wściekła!
- Pablo, daj spokój- odezwała się Angie
- A ty byś się mogła nie wtrącać..?!- zapytałam chcąc jeszcze coś dodać, ale to by było niestosowne, pewnie by mnie jeszcze Pablo zwolnił.
- Jackie idź na zajęcia, przychodź łaskawie na czas i nie narzekaj na Gregorio!- Wskazał mi ręką drzwi, ale kompletnie nie zwróciłam na to uwagi. Usiadłam przy stole i zaczęłam przeglądać listę obecności. Nagle z pracy wyrwał mnie dzwonek. Wyszłam i szybko skierowałam się z stronę klasy.
- Panno Rodriguez, spóźnienie- zaśmiał się fałszywie Gregorio. Wzruszyłam ramionami, a on zaczął ględzić o tym jacy uczniowie są beznadziejny. W pewnej chwili już nie wytrzymałam. Wyszłam z klasy, a potem ze Studio.
      Szłam rozgniewana ulicą przyglądając się czubkom swoich butów. Nagle poczyłam jakbym na kogoś wpadła, uniosłam wzrok, a zaraz potem się zachwiałam. Mężczyzna złapał mnie bym nie upadła. Wtem zaczął padać deszcz,nawet nie wiadomo skąd. Facet chwycił mnie za rękę i szybko gdzieś prowadził. Po chwili znaleźliśmy się w jakimś pięknym domu. Byłam cała przemoczona. Obok mnie kręciła się jakaś służąca, przyniosła mi ręczniki, i jeszcze jakiś mężczyzna, który ciągle omawaiał jakieś interesy przez telefon.

            Angie:
 Pablo zachował się nie w porządku wobec Jackie. Nakrzyczał na nią niepotrzebnie, a sam wie, jak trudno pracować z Gregorio. Violetty nie ma dzisiaj w Studio, a ja mam złe przeczucia, muszę jechać do domu i sprawdzić czy wszystko w porządku.

           Pablo:
  Mam już dość tej Jackie! Co chwilę zadręcza mnie swoimi problemami z Gregorio. Czy ona nie rozumie, że ja mam lepsze rzeczy na głowie?! Niedługo przedstawienie, a choreografia nie wymyślona, piosenki nieprzygotowane, jedynie Beto przykłada się do pracy. Nawet ja tego nie robię! Już sam nie wiem co się ze mną dzieję. Niedługo Beto może zostać dyrektorem Studio!

           Jackie:

  German jest boski. Opowiedział mi swoją wzruszającą historię o zamrłej żonie. Prawdę mówiąc nie wiedziałam, że Angeles była zdolna do takich kłamstw. Jeszcze Jade i Matias. Historia Castillo nadawałaby się na jakiś dramat. Przybliżyłam się do Germana. Po chwili już się całowaliśmy.....

           Angie: 

  Weszłam szybko do domu, chcąc się upewnić czy z Violą wszystko w porządku. Od razu rzucili mi się w oczy German i Jackie, całujący się na kanapie.
- German co ty wyprawiasz? - spytałam z wyrzutem- Pomyśl, jakby cię widziała Violetta to....
-Angie, skończ dobrze?- zapytała oschle Jackie. German jej zawtórował.
- Dobrze, jeśli tak sobie życzycie, ale pamiętaj Ger...
- Dość! - krzyknął German wstając z miejsca. Złapał mnie za ramię i wyprowadził za drzwi. Nie wierzę, wygonił mnie!
   Zaraz po tym Jackie uciekła w stronę Studio. Wróciłam do domu. Violi nie było. Postanowiłam udać się na poszukiwanie...

                                                                        ********

                                         


         Popołudniu
         Angie:


   Zabrałam szybko nuty z mojego pokoju i zbiegłam na dół. Chwyciłam za klamkę, lecz jakaś dłoń, którą poczułam na ramieniu mnie zatrzymała. Odwróciłam się gwałtownie, przede mną, dosłownie parę centymetrów stał German. Poczułam jak ktoś naciska klamkę. Nie przejmowałam się tym, moje usta i usta Germana zetknęły się.Czas stanął w miejscu. Po chwili drzwi znów trzasnęły i już nikogo nie było. Oderwaliśmy się od siebie, a ja bez słowa wyszłam

       Jackie:

- Pablo! Musimy porozmawiać- rzekłam stanowczym tonem patrząc na niego. Stanął koło biurka opierając się o nie i założył ręce na piersiach. Patrzył na mnie pytająco:
-Słucham?
Opowiedziałam mu cała historię o Angie i Germanie. Początkowo nie chciał mi wierzyć, ale póxniej stwierdził, iż to prawda. Uniósł brwi i zrobił minę jakby chciał płakać. Przytuliłam go, a później widząc, iż Angie zbliża się do nas, pocałowałam go. Nie protestował. Angie uciekła szybko

     Angie:

 Myślę, że wtedy, w domu, to zobaczyła nas Jackie. Pocałowała Pablo specjalnie! A zaczynałam ją lubić.Teraz pójdę do Germana, przyjmie mnie z otwartymi ramionami napewno.
  Kiedy weszłam do domu nigdzie nie mogłam go znaleźć. W końcu zmarnowana weszłam do łazienki. Oczom nie wierzyłam! Esmeralda i German stali przy umywalce. przed lusterkiem całując się. Byłam załamana, bezradna. Uciekłam szybko z daleka od domu i Studio. Usiadłam na ławcę i rozpłakałm się jak małe dziecko



                                                                  *********

            Na razie część pierwsza. Nie wiem czy ciekawe, ja uważam, że głupie. Taa, German! Nagle taki romantyk i flirciarz, kto by się spodziewał?!
            Części opowiadania będzie prawdopodobnie 3, ale jeszcze nie jestem pewna. 
+ Dzięki wielkie anonimowi za komki, to naprawdę wielka motywacja, zarówno dla mnie jak i Alice

                        Dobranooc! 

                                                                                    Julie Walter*)




                                                           
 
Na przeprosiny za głupi rozdział kilka zdjęć moich ulubionych par z Violetty:

Leonetta:






Naxi:





Marcesca:





                                                     ***************************

Jeszcze raz przepraszam
za głupi rozdział!
Ciao!


                                                                                                  Alice Verdas :)











czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 3: Impreza.

Violetta 
Ten pocałunek był wspaniały i mógłby trwać wiecznie. Gdy się od siebie oderwaliśmy León powiedział:
-Violetto, przepraszam.
-Ale za co?
-Za to, że cię pocałowałem. Dopiero co chłopak z tobą zerwał a już cię całuję. To chyba jeszcze za wcześnie dla ciebie, prawda?
-Co? Nie León, o czym ty mówisz? To właśnie najlepszy moment jaki mogłeś wybrać.
León wstał z ławki ukląkł przede mną i powiedział:
-Skoro to najlepszy moment muszę się ciebie o coś zapytać. Violetto czy zostaniesz moją dziewczyną?
-León, oczywiście, że tak!
On wstał a ja rzuciłam się mu na szyję.

León 
Tak się cieszę, że Violetta została moją dziewczyną. Teraz trzeba tylko coś wymyślić żeby poszła ze mną do Resto. Chociaż jest dopiero 15.30 a mamy tam być później bo za pół godziny mamy dopiero przynieść dekoracje. Właśnie ja jeszcze nic nie mam. Co mam powiedzieć Violetcie? Przecież tak po prostu od niej nie pójdę. Co ja teraz zrobię? Chyba zadzwonię do Fran i powiem, że nie mogę teraz przyjść. Tak, to chyba najlepsze rozwiązanie.

Naty 
Ja i Maxi dalej jesteśmy w Resto. Ciekawe co się stało z resztą naszych przyjaciół. Mam nadzieję, że jakoś logicznie wyjaśnią to swoje zniknięcie.
Siedziałam koło Maxiego. Od kilku minut o niczym nie rozmawialiśmy tylko patrzyliśmy się na siebie. W pewnym momencie Maxi zaczął przysuwać się do mnie. Był już blisko. Chciał mnie pocałować! Byliśmy już coraz bliżej, gdy nagle usłyszałam głos Andreasa:
-Hej! A wy dalej tu siedzicie? Nie poszliście po żadne dekoracje?
No świetnie! Jak on mógł zepsuć nam taką chwilę?
Maxi popatrzył na niego tak jakby chciał powiedzieć "Dlaczego teraz musiałeś przyjść".
Po chwili powiedział:
-Andreas! O co ci chodzi? Jakie znowu dekoracje?
-Jak to o co? No przecież robimy imprezę dla Violetty.
-Co? Przecież ona jest w Japonii.- Powiedziałam.
-Nie! Ona już wróciła!
-Niemożliwe! Dlaczego nam o tym nie powiedzieliście?
-Przecież rozmawialiśmy o tym pół godziny temu.
-Co? Na serio?- Zapytał Maxi.
-Tak. W tedy kiedy piliście sok.
No to super! Teraz musimy iść po jakieś dekoracje. Ja i Maxi szybko wstaliśmy i wyszliśmy. Gdy byliśmy przed Resto, Maxi powiedział:
-Nie przejmuj się. Jeszcze to kiedyś powtórzymy, a wtedy nikt nam nie przerwie. Maxi pocałował mnie w policzek i poszedł do swojego domu. Jeszcze kilka razy się odwracał i w pewnym momencie całkiem straciłam go z oczu.

Godzina 16.00
Fran 
No gdzie są wszyscy. Powinni tu już być! No nic, zacznę przygotowywać salę sama. Zaczęłam wypakowywać rzeczy, które miałam w pudełku, gdy do Resto weszli moi przyjaciele. Każdy z nich coś przyniósł. Nie minęło pół godziny a sala była już przystrojona a w niej wszyscy czekaliśmy na Leóna (który napisał, że nie może teraz przyjść) i Violettę. Nie było ich dosyć długo. Czyżby León zapomniał o tym, że miał po nią iść? Czekaliśmy na nich tak chyba pół godziny. Wszyscy już mieliśmy dość czekania i znudzeni siedzieliśmy przy stoliku. W tym momencie do Resto wszedł León z Violettą. W planie było, że schowamy się i gdy wejdą krzykniemy "Niespodzianka", ale tak się nie stało. Siedzieliśmy tylko zmęczeni przy stoliku. Violetta podeszła do mnie i powiedziała:
-Cześ Fran! Jak miło cię widzieć!
Ja popatrzyłam tylko na nią, uśmiechnęłam się i powiedziałam:
-O cześć Violetta! Co? Violetta? Niespodzianka!- Krzyknęłam.
Po chwili wszyscy również krzyknęli to samo.
Trochę nam to nie wyszło ale Violetta i tak się ucieszyła. Wszyscy się z nią przywitali a po chwili Maxi włączył muzykę. Naprawdę super się bawiliśmy.

Maxi 
Na imprezie było świetnie. Ja cały czas oczywiście tańczyłem z Naty. Po chwili włączyli wolną piosenkę. Naty przybliżyła się do mnie. W tej chwili powiedziałem:
-Naty, chodź ze mną na chwilę.
Ona popatrzyła na mnie. Chwilę milczała ale za chwilę poszła razem ze mną na dół.
To chyba dobre miejsce. Zacząłem się do niej przybliżać i nagle ją pocałowałem.


Violetta 
Zauważyłam, że na górze nie ma Naty i Maxiego. Zapytałam się Cami czy ich widziała. Powiedziała, że zeszli na dół. Nie było ich długo więc byłam ciekawa co oni tam robią. Zeszłam cicho po schodach a w koncie zobaczyłam ich całujących się ze sobą. Nie chciałam in przeszkadzać więc weszłam z powrotem na górę. Chyba mnie nawet nie zauważyli.
                                             
                                                         *************************

I jest trzeci rozdział.
Nie wyszedł tak jak chciałam
ale mam nadzieję, że się podoba.
Dziś raczej nie napiszę czwartego.
Będzie chyba dopiero jutro.
Ciao!

                                                                                                              Alice Verdas :)






środa, 6 listopada 2013

Rozdział 2: Zerwanie.

Violetta
(Nagle otworzyły się a w nich zobaczyłam...)
...LARĘ!!!
To niemożliwe! Co ona tutaj robi? No przynajmniej wiem dlaczego tak długo nikt nie otwierał. Chyba można się domyślić co robili!
Popatrzyła na mnie zdziwiona i po chwili powiedziała:
-Violetta!? Co ty tu robisz?
W tej chwili z pokoju obok usłyszałam Diego:
-Lara! Kto przyszedł? 
-Może chodź i sam zobacz!- Powiedziała Lara.
Z pokoju wyszedł Diego.
-Violetta? Co tu robisz?- Zapytał zdziwiony.
-Chciałam się z tobą zobaczyć i przywitać ale widzę, że jesteś zajęty. 
-Nie Violetta, to nie tak jak myślisz.- Zaczął tłumaczyć się Diego.
-Lara wejdź do środka muszę pogadać z Violettą.
Wtedy Lara weszła do domu a ja z Diego zostałam na zewnątrz.
-Violetta przepraszam, ale jakbym wiedział, że wróciłaś to by się to nie stało.
-Chcesz powiedzieć, że gdybym ci powiedziała, że jestem to byś mnie z nią nie zdradził? Diego jesteś idiotą!
-Przepraszam! 
-Od kiedy się z nią spotykasz?
-Od tego dnia kiedy wyjechałaś.
-Co? Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?
-Nie chciałem zrywać z tobą przez telefon. Miałem zaczekać do końca wakacji i dopiero wtedy ci o tym powiedzieć. Nie chciałem żeby tak wyszło! 
-Czyli co? Zrywasz ze mną?
-Bardzo mi przykro, ale tak. Ja po prostu już do ciebie nic nie czuję.
-Ale Diego, ja cię dalej kocham.-Po tych słowach rozpłakałam się jak małe dziecko. Wzięłam swoją walizkę  i poszłam stamtąd. Udałam się do najbliższego parku.

Diego
Trochę głupio wyszło, no ale cóż czasu już nie cofnę. Mam nadzieję, że Violetta mi kiedyś wybaczy! 

León
Znajduję się przed Resto. Wpadłem tam jak burza! 
-Violetta wróciła!- Krzyknąłem do przyjaciół, którzy siedzieli przy stoliku.
No pięknie. Ale ze mnie papla. Obiecałam Violetcie, że nikomu nie powiem.
-Co? Violetta wróciła!- Krzyknęła szczęśliwa Fran.
-Och! To wspaniale!- Powiedziała Cami.
Wszyscy zaczęli się cieszyć, oprócz Naty i Maxiego, którzy w ogóle nas nie słuchali. Popatrzyliśmy się na nich.
-Ty się napij pierwszy.- Powiedziała Naty podsuwając Maxiemu szklankę z sokiem.
-Nie, ty się napij pierwsza.- Odpowiedział Maxi, przesuwając kubek do Naty.
-Ej mam świetny pomysł! Włóżcie dwie rurki i napijcie się jednocześnie.- Powiedział szczęśliwy Andreas.
Oni dalej nie słuchali, tylko cały czas powtarzali to samo. Ludmiła znudzona już tym ich gadaniem wzięła jedną rurkę i wsadziła do szklanki.
-O! Dziękuję Ludmi, jesteś dla nas taka miła.- Powiedziała Naty. W tej chwili już oboje pili i nareszcie przestali gadać.

Francesca 
Bardzo się cieszę, że Violetta wróciła. Ona jedna z całej naszej paczki wyjechała na wakacje a bez niej nie jest już tak fajnie.
-Ej! Mam genialny pomysł! Zróbmy powitalną imprezę niespodziankę dla Violetty.- Powiedziałam.
-Dobry pomysł Fran!- Powiedziała Cami.
-A skąd weźmiemy dekoracje?- Zapytała Ludmiła.
-Może niech każdy poszuka czegoś w swoim domu?- Powiedział León.
-Super! To spotkajmy się tutaj za dwie godziny. Ok?- Zapytałam.
- Ok!- Powiedzieli wszyscy razem.
-Niech ktoś jeszcze pójdzie po Violettę.
-Ja po nią pójdę.- Powiedział León.
-Ok! To widzimy się o 16.00.- Powiedziałam.
Wszyscy już poszli do swoich domów i tylko Naty i Maxi zostali w tym samym miejscu gdzie byli przedtem.
Chyba nawet nie słuchali o czym rozmawialiśmy. Tak to już jest, gdy się zakocha.

Maxi 
Ja i Naty jesteśmy ze sobą tacy szczęśliwi. Ten pomysł Ludmiły z tymi rurkami był genialny (a może był to pomysł kogoś innego? Nie wiem bo gdy jestem z Naty nie za bardzo kontaktuję ze światem).
Gdy skończyliśmy pić sok zauważyłem, że nikogo już z nami nie ma. Co za ludzie. Najpierw zapraszają nas na sok, potem w ogóle z nami nie rozmawiają a na koniec wychodzą nie podając powodu. A może to ja ich nie słuchałem? Sam już nie wiem, ale i tak jestem na nich obrażony.

León
Gdy szedłem do domu przypomniałem sobie, że moja mama ma jutro urodziny. Wstąpiłem do najbliższego sklepu i kupiłem jakąś bombonierkę. Postanowiłem, że wrócę do domu drogą wiodącą przez park. Gdy tak sobie spokojnie szedłem nagle zobaczyłem na ławce płaczącą dziewczynę. To była Violetta. Szybko do niej pobiegłem.
-Hej. Co się stało?
-Diego, on ze mną zerwał.- Powiedziała 
-Co? Dlaczego?- Zapytałem się jej chociaż dobrze wiedziałem co on jej zrobił.
-Powiedział, że już nic do mnie nie czuje i spotyka się teraz z Larą!
Gdy skończyła mówić rozpłakała się. Usiadłem obok i przytuliłem ją. Gdy się oderwaliśmy od siebie Violetta powiedziała:
-Dziękuję. To mi poprawiło humor.
-Nie ma za co. Proszę to dla ciebie.- W tej chwili dałem jej bombonierkę a ona się uśmiechnęła.
-Skąd ją masz?
-Moja mama ma jutro urodziny to jej kupiłem.
-To dlaczego dałeś ją mi?
-Na poprawienie humoru. I przypomniałem sobie, że ona takiej nie lubi.
-Dziękuję.- Powiedziała i przytuliła się do mnie.
 Gdy skończyliśmy się przytulać spojrzeliśmy sobie w oczy. Coraz bardziej się do niej przybliżałem a ona do mnie. Gdy nasze twarze były już tak blisko POCAŁOWALIŚMY SIĘ!!!


                                        
                                                            ********************

Ta tam!
O to rozdział drugi!
Przepraszam, że tak późno ale wcześniej nie mogłam!
Jutro rozdział trzeci a jak się postaram to może i czwarty?
Jeszcze nie wiem, jutro się okaże.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Dobranoc!

                                                                                                                      Alice Verdas :)

*********************
Żeby nie było pusto parę zdjęć:


















Dobranoc! 



                                                                                                                    Alice Verdas :)













wtorek, 5 listopada 2013

Drodzy czytelnicy!
  Otóż jestem dumna z ilości wyświetleń na naszym blogu, ale byłabym jeszcze bardziej wdzięczna, gdybyście zostawili tu po sobie ślad, w komentarzu oczywiście. Jak się podoba, to komentujecie, dzięki i soryy, ale bardzo nam zależy.

 A teraz co nieco o... Diego

                                                            Diego Dominguez

      Jest to nowa postać w serialu Violetta. W pewnym sensie zastąpi on Tomasa, przez niego Violetta znów będzie miła rozterki i problemy. Już na początku Diego nie wydaję się być pozytywnym charakterem. Jest arogancki i zbyt pewny siebie. Czy w taki sposób dojdzie do Violetty?! Być może... Ona póki co wróciła do Leóna, ale czy jest pewna uczuć do Diego?
Na te pytania odpowiedź znajdziecie w kolejnych odcinkach serialu "Violetta" na Disney Channel, emitowanych o 16:00 lub 20:00.
    A tak w ogóle lubicie Diego, a podoba wam się jak śpiewa?



  



Marco, to brat Diego, ale to zupełnie inny charakter, osobowość. Nie wiedząc o tym na pewno sama bym na to nie wpadła, iż to rodzeństwo?



                 



I jeszcze jakieś jego zdjęcie... może!

                                                 
Haha, jest Diego jest zabawa.! Oj, będzie się działo!!!!




                                                                                                                       Julie Walter *)


Rozdział 1:Powrót.

Violetta
Nareszcie jestem. Właśnie wysiadłam z samolotu i w tej chwili znajduję się na lotnisku w Buenos Aires. Bardzo się cieszę, ale mam problem. Mój dom znajduje się jakieś trzy kilometry od lotniska. I jak ja mam się teraz tam dostać? Nie ma kto po mnie przyjechać, bo Ramallo jest z tatą w Japonii. 
No cóż muszę jechać taksówką. Ale najpierw pójdę coś zjeść do restauracji obok, bo jestem bardzo głodna. 

Pół godziny później 
Już miałam wychodzić z restauracji, gdy nagle na kogoś wpadłam. Był to León. Dobrze, że nie ma tu mojego chłopaka-Diego-, bo byłaby awantura. Przywitałam się z Leónem:
-Cześ León. Jak miło cię widzieć! Co u ciebie?-Przytuliłam się do niego.
-U mnie dobrze. Mi też miło cię widzieć! Ale co ty tu robisz? Nie powinnaś byś w Japonii?
-Powinnam,ale uciekłam. 
I w tej chwili zaczęłam mu opowiadać całą tą historię.
-Na twoim miejscu też bym tak zrobił.-Powiedział gdy skończyłam mówić.
-Może zmieńmy już temat .Jak tam u reszty? 
-Wszystko dobrze. Wiesz,że od niedawna Naty i Maxi są parą?
-Co? Naprawdę? Wiedziałam, że prędzej czy później będą razem.
-To już każdy wiedział.
Gdy to powiedział zamilkł jakby się nad czymś zastanawiał. Po chwili milczenia zapytał:
-Czekasz na kogoś?
W tej chwili, na taksówkę.
-Może cię gdzieś odwieść?
-Swoim motorem? A jak wezmę walizki? 
-Nie motorem. Przyjechałem z tatą, bo miał jakąś sprawę do wujka, który mieszka nie daleko.
-A twój tata nie będzie miał nic przeciwko?
-Nie. On cię lubi więc nie powinien. 
-To dobrze. Poczekaj wezmę tylko walizki i możemy jechać.

León 
Ale się cieszę, że spotkałem Violettę. Ona chyba nie wie, ale ja wciąż do niej coś czuję. Szkoda tylko,że spotyka się z Diego. Gdyby tylko wiedziała co on robił jak jej nie było.

Violetta 
Dobrze, że tata Leóna się zgodził, aby mnie odwieść. 
Postanowiłam, że najpierw spotkam się z Diego. Dawno się nie widzieliśmy a ja bardzo za nim tęskniłam. 
Tata Leóna zawiózł mnie pod jego dom. Podziękowałam mu. Gdy wychodziłam z auta powiedziałam Leónowi, aby nikomu nie mówił, że wróciłam. Pożegnałam się z nim i stanęłam przed domem Diego. Samochód już odjechał. Poprawiłam włosy i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Nikt nie otworzył. Zadzwoniłam drugi raz. Dalej nic. Zdenerwowałam się i zaczęłam walić z całej siły do tych drzwi. Nagle otworzyły się a w nich zobaczyłam........... 
                                                           
                                                           *******************
Oto pierwszy rozdział tak jak obiecałam.
Podoba się? Mam taką nadzieję.
Trochę krótki, ale jednak jakiś jest.
Jutro chyba napiszę drugi.
Razem z Julie dziękujemy za ponad 100 wyświetleń!
Ciao!

                                                                                                      Alice Verdas :)


poniedziałek, 4 listopada 2013

Prolog

Cześć! Jestem Violetta i mam 18 lat. Są wakacje, a już drugi raz w tym miesiącu lecę samolotem. Tym razem jednak sama, czyli bez taty, tak jak było do tej pory. Ojciec postanowił, że na te wakacje polecimy do Japonii. Bardzo się ucieszyłam,ale okazało się, że lecimy tam tylko w sprawach biznesowych. Byłam na niego bardzo zła. Gdy on sobie wychodził ja musiałam zostawać sama w domu, w którym mieszkaliśmy. Nie miałam innego wyjścia więc uciekłam. Zostawiłam mu tylko list, w którym napisałam gdzie i dlaczego wyjechałam. Na pewno jest teraz na mnie bardzo zły.
                                   
                                                      ******************

No i jest prolog.
Jak wam się podoba?
Jutro pierwszy rozdział prawdopodobnie napisany przeze mnie.

                                                                                                                    Alice Verdas  :)

sobota, 2 listopada 2013

One- shot by Marcesca ♥



        - Dwie kreski- szepnęła Francesca unosząc załzawione oczy w stronę Violetty. Rzuciła test ciążowy na szafkę nocną, a sama padła na łóżko twarzą w poduszki.
Violetta westchnęła, nie miał pojęcia jak pocieszyć przyjaciółkę. Było źle i nie zapowiadało się lepiej, więc jak jej to wmawiać? Otworzyła usta i chciała coś powiedzieć, na jej twarzy malowała się złość.
-Nie Violu- powiedziała, siadając i wycierając mokre policzki Fran- Nie ma sensu- chwilę milczała- Jak coś to będę samotną matką, nieszkodzi. Młodą, samotną, zrozpaczoną matką! Nienawidzę Marco!
         Violetta usiadła obok przyjaciółki i dotknęła jej ramienia. Przytuliła ją i czuła się dziwnie nie mogąc jej pomóc, była bezradna. 
-Violu- powiedziała Fran patrząc na zegarek- Idź już, spóźnisz się!
Dziewczyna doszła do drzwi i jeszcze coś mruknęła pod nosem. Uśmiechnęła się do Włoszki i wyszła.


                                                                         Violetta:

      Okłamałam Francescę. Ale musiałam coś wymyślić. Udałam, że to randka z Leónem, a w rzeczywistości to bunt zbiorowy przeciw Marco i Anie, jego dziewczynie, kiedyś byłej, teraz już nie. Chodzą ze sobą i to właśnie dla niej Marco rzucił Fran. Ale dlaczego on ją ma pogrywać?! Zrobił jej dzieciak, to musi ponieść konsekwencje. Mamy wszyscy obgadać tę sprawę i jak to powiedział León "Dać Marco nauczkę"
-Naty- krzyknęłam i dziewczyna podeszła do mnie
-Ale cham!- krzyknęła brunetka i chyba miała na myśli Marco
-Nata, spokojnie- próbowałam ją uspokajać, ale dołączyła do nas reszta przyjaciół .


                                                                           León:

     Nie rozumiem Marco. Jak może mu się podobać Ana?! Ona jest brzydka, głupia, ale to jego była więc może... Nie, to idiotyczne! Zresztą zostawił taką samotną teraz Francescę. On nie ma serca, to znaczy serce ma, ale... Chwila, zaczynam myśleć jak baba!

                                                                 ***************

Po wszystkim. Jednak nic nie wymyśliliśmy, bo każdy tylko naskakiwał na Marco, ale to nasz kumpel, przyjaciel. Nie możemy do ukarać, a najwyżej uświadomić co zrobił, jego czyny i zły wybór!

                   
                                                                         Marco:

   Wszyscy myślą, że nic sobie nie robię z tej sprawy, ale czy to takie wielkie "halo", bo rzuciłem Fran dla Any? Nie chcę jej dłużej ranić, dlatego to zrobiłem, ale moi kumple tego nie kapują! Z Aną jednak też nie mogę być. Wszędzie tylko widzę Francescę. Ostatnio pocałowałem Anę albo przytuliłem drzewo myśląc, że to Fran. Jestem w niej zakochany po uszy, tak... Ale nie rozumiem, wszyscy się tak nad nią rozczulają, co ona w ciąży jest czy jak?!
                                                                             *
- Żebyś wiedział-krzyknął chłopak patrząc w koledze w oczy- Jaki ty jesteś tępy Marco!
     Chłopak wzdrygnął  się na te słowa. Jakoś nie do końca był przekonany czy mówi prawdę. A jeśli tak, to...
-To co?- spytał Federico, a Marco zdał sobie sprawę, że swoje myśli wypowiedział na głos.
-Hm?- popatrzył na kumpla- Na pewno jej tak nie zostawię! Kocham ją...
-Tak?- zaśmiał się Fede- A ja jestem Naty!
- To nie jest dobry moment na żarty- odezwał się dotąd milczący León- Ale Federico ma rację ty?!
-Dajcie spokój- krzyknął Tavelli i głośno trzasnął drzwiami, chłopaki pokręcili głowami...

                                                                 ************* 


No to taki One- shot' cik na początek. Jak wam się podoba moje dzieło?

                                                                                                            Julie Walter *)


                                                                    
Siemkaa!

   Poznajcie nas, Julie Walter i Alice Verdas. Będziemy prowadzić tego bloga razem. Jak sama nazwa wskazuje tematem jego będzie Violetta. Dodawać tu będziemy one- shot'y, opowiadania, różne zabawy i informacje o serialu. No to od nas już tyle. Do zobaczenia w następnym poście...
         
                                                                                                     Julie Walter i Alice Verdas